środa, 11 lutego 2009

From: Gekon
To: Ż
08-11-2008

Hej,
Dzisiaj czuje sie juz lepiej, nie spie caly czas, wiec z nudow nieco, z ciekawosci i zeby porobc porzadki zaczelam przegladac ostatnia poczte i tak mnie tknelo, ze chyba do Ciebie mail nie poszedl!... no o teraz potwierdzilas me najgorsze przeczucia... wybacz, nadrabiam.

nasz gospodarz poszedl na piwo (nie kojarzyc ze scenami upijania sie w trupa na ulicy tanim winem z serialu "londynczycy" ;)) wiec zostalam sama w pokoju, mam laptopa, net (ktory od czasu do czasu sie wylacza), "Pozytywne wibracje 6" i zrobilo sie calkiem milo.

no bo sie pochorowalam,
we wt zaczelo mnie gardlo bolec, pozniej stracilam prawie glos (mi zawsze siada na gorne drogi oddechowe), przypaletal sie katar i tak zalegam do dzisiaj w lozku...
a wszystko przez G., spie z nia w jednym lozku, a ona sie dziecmi opiekuje. no i w zeszlym tygodniu male byly chore, przyniosly cos z przedszkola. zarazily Oną, ktora lezala caly weekend... ja bylam w pracy, z sob na nd 14 godzin, wiec jak wrocilam wykonczona, polozylam sie do naszego wspolnego lozka, no to zlapalam to cos od G... niesprawiedliwe jest to, jej juz w sumie przeszlo ok. wt/sr. a ja leze i kaszle i smarkam nadal i konca nie widac... ale przynajmniej juz mnie tak wszystko nie boli... jak w srode sie obudzilam czulam sie jakby mnie ktos bejsballem bil cala noc....
w ten wt to sie nawet z pracy musialam zwolnic, bo nie bylam w stanie nic zrobic, marzylam tylko o lozku, nie moglam mowic, przelykanie i oddychanie bolalo...
bez sensu, ale dobre i to ze te objawy juz mi przeszly:)

a ogolnie co...?
no, jak pisalam wyzej troche pracuje, ale nie jest to na takich warunkach jak bym chciala zeby to wygladalo... u hindusow mam 2 dni w tygodniu, za 5,5 co jest ponizej najnizszej stawki... zgodzilam sie na te warunki nie wiedzac jaka jest najnizsza stawka, no coz, czlowiek uczy sie na bledach... do tego malo godzin, wiec jedyne co mam to moze mozliwosc zdobycia jakiegos doswiadczenia. no zobaczymy.
na razie tam siedze, poki nie znajde czegos lepszego...
w firmie, w ktorej jestem w poniedzialki, jest tak sobie. Firemka jest mala, zeby nie powiedziec rodzinna.
jedynymi "obcymi" jestesmy L., ktory jest brytyjczykiem i ja.
Jedna firma sprzedaje ciuchy dla dzieci (chociaz odnosze wrazenie ze oni nie maja tak naprawde klarownego profilu, tylko lapia sie za wszystko, w czym zobacza mozliwosc zarobienia kasy).
Generalnie niby milo, bo zostawili mi wolna reke i nie narzucaja mi co i jak mam robic w poniedzialki jak u nich jestem, poza tym ze nadrzednym celem jest sprzedac towar, ale...
no wlasnie. moim zadaniem mialo byc kontaktowanie sie z odbiorcami w Polsce.
w tej chwili wyglada na to ze mam szukac nowych odbiorcow,
a niestety rynek sieci polskich sklepow nie jest az tak chlonny na ciuszki niemowlece i dzieciece, jak to sie V. wydaje,
probowalam nawiazac kontakt ze sklepami internetowymi, ale jak juz wszystko bylo na najlepszej drodze, to nie starcza dnia, albo Oni cos zaniedbuja, albo rzucaja takie ceny, jakby conajmniej markowe ciuchy sprzedawali....
i klienci uciekaja...
a no i jeszcze 1 przyklad, jak mi potrafia "pomoc" i jak im "zalezy"... od poniedzialku prosze sie o cennik zeby wyslac oferte do jednej babki, co sie zainteresowala wspolpraca... ciekawe na ile starczy jej cierpliwosci zeby czekac...

w drugiej firmie, jest jakos przyjemniej...
ludzie milsi
i bardziej miedzynarodowo, europejsko.
Brodaty jest bardziej konkretny, no moze poza faktem ze u nich (Hindusow) pojecie czasu i "szybko", "pilne", "na juz" ma jakis inny wydzwiek niz dla mnie,
no zobaczymy,
do tego Brodaty(szefo) zaproponowal ze zapyta o jeszcze jedna prace dla mnie, w sklepie z ciuchami, gdybym chciala, na sr-pt...
zobaczymy co z tego wyjdzie, jak beda placic tak dobrze jak w klubie to chyba to wezme,
bo na razie weekendy mam totalnie wyciete z zycia.

w weekendy jestem w klubie, w sumie to w 2.
poczatkowo mialam pt, sob i nd w 1 klubie.
pewnie troche przez kryzys tna ludziom godziny i mi sob odpadly, niektore pt tez...
za to w jakby "siostrzanym" klubie zaproponowali mi trening za barem, chyba sobie poradzilam, bo teraz chca mnie na soboty.
w te sobote z oczywistych wzgledow nie pojde, zakaszlalabym klientow na amen...:)
to jest spoko, bo nie ma nic skomplikowanego, jesli chodzi o przyrządzanie drinkow, bo klientela niezbyt wybredna, do tego glownie gejowska, wiec nikt nie zaczepia:) no i zostawiaja calkiem sporo napiwkow, co mnie ratuje w tygodniu...

Dzisiaj dostalam NIN wiec wreszcie zaczne dostawac normalnie kase, wiec bede miala szanse zobaczyc, czy to mi sie tak naprawde oplaca...

hehehe.... do tego chlopaki z ochrony powiedzieli ze jakbym chciala do ich ekipy dolaczyc to nie ma problemu. musialabym tylko jakies uprawnienia zrobic. na to trzeba kasy. kto wie, jak nie znajde pracy, ktora mnie interesuje, to sie nad tym powaznie zastanowie, bo za ochrone ma sie duzo lepsza kase...

co do facetow.
nie jestem juz tak czesto na obstawie imprez w pt wiec i propozycji randek od klientow mniej - no bo jakby ze strony gejow trudno sie spodziewac czegos takiego :)
nadal wsrod ekipy klubow jest kilka jednostek usilnie probujacych sie umowic.
D, ktory wkrecil mnie za bar i nauczyl podstaw jest tak bezposredni, ze nawet nie pozostawia cienia watpliwosci w jakim celu chcialby sie na obiad umowic. i to juz nie jest fajne...Brazylijczyk i to sporo mowi o nim...
A, szef ochrony w klubie gdzie jestem stewardem, dla ktorego jestem "Sweet Cockie" chcial zebym byla jego dziewczyna... odkad powiedzialam mu ze nie chce miec chlopaka, nie jest nachalny tylko chodzi, sie usmiecha, czasem zagada, i patrzy... wyobraz sobie wzrok Kota w Butach ze Shrecka 2.... no, to cos takiego :) a jak zestawisz to z jego 190cm pewnie wzrostu, 160ch w barkach, skora w kolorze gorzkiej czekolady i reka ktora gdyby chciala potrafilaby zabic slonia (taki nasz Pudzian) - chociaz z tego co zdazylam zaobserwowac jest oaza spokoju - no to masz caly jego obraz...
T - ze tak powiem, najnowszy z nich wszystkich:D T usilnie probuje sie ze mna umowic, na kawe chocby, przyjawszy informacje o tym ze nie chce zadnego faceta stwierdzil ze przeciez mozemy byc przyjaciolmi. pisze do mnie co jakis czas smsy ponawiajac zaproszenia, zapewniajac o czystych intencjach.T tez jest ciemnoskory.
nie zebym byla rasistka ale jakos chyba oni nie sa w moim typie. popatrzec moge, ale jakos sie sama nie wyobrazam na randce ani z T ani z A, to jest chyba tylko kwestia ich sposobu bycia...
jest jeszcze kilku chlopakow ze staffu, ktorzy sa uroczy, ale nie zarzucaja mi zadnych propozycji wprost. i dobrze!

rozmawialam ostatnio z managerem klubu, mowil mi ze chlopaki ze staffu dziekowali mu ze mnie przyjal, bo jestem ladna i mila, i w ogole fajnie i pytal czy mnie nie mecza...:D
i ze im zakazal nagabywania mnie.:)
manager tez jest gejem, wiec jakos mu wierze ze tak bylo... lubie go. zadzwonil dzisiaj zapytac czy dam rade pojawic sie w niedziele. i jak sie czuje. powiedzialam ze sie postaram w niedziele byc, powiedzial ze mam dac znac jakbym nie miala sily, ze bedzie spoko, a jak przyjde postawi mnie gdzies gdzie jest cieplo i nie ma przeciagu:) kochany!

bo ten moj brak zaufania... ciagnie sie za mna ta historia z M. jak jakis smrodek... nie chce sie to zamknac i dac mi spokoju.
tyle km odleglosci a mysli takie podobne...
bywa ze piszemy z M. i najstraszniejsze jest to, ze jestem zaskoczona, ze bywa mozemy normalnie popisac, bez zlosliwosci. no dobra, zdazylo sie to raz. ostatnio jak bylam chora.
nawet chyba sie przejal tym faktem i napisal ze jakbym potrzebowala antybiotykow czy cos, to jego brat moze wypisac recepty a On mi przesle lekarstwa...
prawie sie wzruszylam....
nie no, to bylo mile. trzeba przyznac.
ale jest we mnie taka gorycz, jak mysle "M." od razu pojawia sie mysl "Tak szybko zwiazal sie z inna"

no i K. ten kumpel/ juz nie tylko kumpel ze szkoly. bo niedlugo przed moim wyjazdem zaczelismy krecic bardziej cos.
moze i bylo tak, ze mial byc lekarstwem na M., ale pozniej przestalam na chwile tak myslec.
tylko ze K. jest specyficzny, nawet jego znajomi maja problem zeby Go zrozumiec.
ja myslalam ze mi sie udalo. i chyba sie pomylilam...
byla taka historia ze On mial wypadek, w efekcie niegrozny, zasnal za kierownica, jezdzil cala noc, po tym jak mu oznajmilam, ze nie spedzimy razem wieczoru, po prawie nieprzespanej nocy i dniu z poznania wrocil do koszalina i pozniej cala noc znow jezdzil. i zasnal. prawie uderzyl w drzewo. mial szok pourazowy i wstrzasnienie mozgu. lekarz zalecil mu odpoczynek od pracy i brak stresu, on nie posluchal i nadal pracuje. i ostatnio zemdlal i pogotowie zabralo go do szpitala.
i zaczal mi robic cos takiego, co mi sie przestalo podobac. bo ja zaczelam miec wyrzuty sumienia, choc wiem ze to nie moja wina, ze sam potrzafi juz zdecydowac co jest dla niego dobre a co nie, co jest madre, a czego lepiej nie robic, sam jest w stanie ocenic co moze a czego nie. i on zwykle wybioera to czegoi nie powinien robic... a on np. pisal mi tylko ze wlasnie - pogotowie zabralo go do szpitala, ale nic wiecej mi nie powie, bo nie chce o tym rozmawiac...
a ja jak glupia spedzalam godziny na rozmyslaniu nad przyczyna...
i w pewnym momencie doszlam do wniosku, ze to jest jego sposob na mnie, zebym o nim myslala...
tylko ze to troche chore co nie?
nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi.
ze mozna myslec i Myslec.
myslec mozna jak sie o kogos martwi, jak jest jakis problem...
a on chcial zebym w ten sposob Myslala o nim - cieplo, z uczuciem...
tylko to u mnie dziala w druga strone.
i jak zaczelam rozmowe na ten temat z nim
to on w ogole z innej beczki, ze on czuje sie oddalam, ze bije ode mnie chlodem, ze traktuje go jak zabawke...
a ja w ogole nie o tym, chcialam mu napisac o moich uczuciach, myslach, co mnie boli, rozumiesz?
wiec mu napisalam ze ma zaczac czytac co ja pisze i ze jesli chce budowac jakas relacje ze mna czy kimkolwiek to powinien byc przygotowany nie tylko na slodkie "tesknie" i "brakuje mi Ciebie", ale tez na powazne rozmowy, problemy, to ze 2 osoba chce sie podzielic takze tym, co jej nie pasuje w tej pierwszej. ze to sie nazywa prawda i szczerosc i na tym sie moim zdaniem powinno budowac jakiekolwiek relacje... i napisalam ze jak sobie to przemysli i bedzie chcial normalnie jak dorosli ludzie porozmawiac to ma dac mi znac...
a On sie obrazil i przestal odzywac... cale 6 dni nic. siodmego dnia (heheh, skojarzylo mi sie z biblia, nie zdziwilabym sie jakby to bylo przez Niego zaplanowane...) , czyli dzisiaj odezwal sie jak gdyby nigdy nic, slowami "dzien dobry i milego dnia"...
tylko ze mi w tym czasie cale zauroczenie nim przeszlo. totalnie. bo ja tez przemysliwalam pewne sprawy
...

i jest *. * tez mowil ze zakochany we mnie. od dawien dawna. i * jest kochany facet, ale ja w nim kumpla, brata widze a nie faceta widze... z * piszemy maile czasem, wiem, ze on o mnie mysli czasem/czesto. kilka razy do mnie tutaj nawet zadzwonil, czym sie pewnie zrujnowal...
a ja nie chce zeby on sobie mna glowe zawracal...


no i powiedz
czy to nie jest niesprawiedliwe?

a jeszcze z wiesci takich lzejszych, w sam raz na koniec
bo ja bardzo lubie tanczyc
salse konkretnie
nie umiem jakos wybitnie, ale G. nauczyla mnie podstaw i cos tam umiem...:)
no i jakos w zeszlym tygodniu bylysmy z G. w klubie salsowym.
bylo przecudownie!
muzyka na zywo, duzo ludzi, wszyscy tanczyli, wszyscy wiedzieli jak to sie robi i - inaczej niz w Polsce - wszyscy bawili sie ze wszystkimi. W Polsce jest tak ze jak przyjdzie sie ze znajomymi do klubu to sie tylko w swoim towarzystwie bawi.
a tutaj... panowie prosza panie i dzieki temu przez bite 4 godziny nie schodzilysmy z parkietu,
na bank sie tam jeszcze wybierzemy,
a. bylam na tym interview w sprawie NINu (taki ang NIP). dzisiaj dostalam list i moge zaczac w koncu legalnie pracowac.
troche tu maja absurd, bo zeby sie starac o NIN trzeba miec list od pracodawcy, a zeby moc pracowac trzeba miec NIN... ;P)
cudnie:)
i mam juz konto w banku.
wiec jakbys chciala mnie wspomoc wplata na konto to sluze numerem pozniej:)

dobra,
ale elaborat...
uffff
ale no co, tyle sie dzieje, ze pozniej 3 zdania nie starcza na opisanie wszystkiego.
Ż, sciskam mocno
pozdrow Hugo ode mnie.

napisz jak Nadzieja sie czuje jako Kom Chor

i w ogole co slychac,
choc zdan kilka
ja tez lubie dlugie maile, nie tylko pisac:)

Gekon

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz