czwartek, 12 lutego 2009

From: Gekon
To: B
29-01-2009

moge sie pozwierzac?
jesli nie chcesz tego czytac, nie czytaj, ale ja lepiej sie poczuje wypisujac sie, to co mnie gniecie na duszy. sama swiadomosc ze to napisalam, do kogos, do Ciebie, pomoze.
jesli przeczytasz, bedzie okej, jesli nie - tez dobrze. po prostu.
a jesli zdecydujesz sie cos odpisac...? dobrze jest wiedziec ze ktos dzieli z Toba mysli, emocje...

dziwnie sie czuje... siedze sama w pokoiku z szyba, widok na caly dzial. gekon w terrarium. jakos czuje sie nie na miejscu. czesto sie zastanawiam czy dobrze zrobilam wracajac... kiedy podjelam decyzje o wyjezdzie do UK bylam pewna, ze podejmuje wlasciwa decyzje, ze to jest to, co wlasnie wtedy, w tamtym czasie, w sytuacji w jakiej bylam, moglam zrobic.
najlepsze rozwiazanie. najlepsze co moge zrobic dla siebie.
teraz nie mam takiej pewnosci co do mojego pobytu tutaj,nie czuje sie niezalezna - to po pierwsze.mieszkam z rodzicami, caly czas z kims jestem. na razie przynajmniej, musze do nich chodzic po kase jak na cos potzrebuje...frustrujace
marze o tym zeby sie wyprowadzic. jesli nie do swojego wlasnego mieszkania, to gdzies, do poznania na przyklad.
byle niezaleznie od rodzicow i rodziny
nawet nie masz pojecia jak to podnosi samoocene, jak jestes samowystarczalny zupelnie,
jak sam planujesz swoj czas, nie tylko rozrywki, ale tez, co sobie ugotowac na obiad i kiedy, kiedy posprzatac, kiedy zrobic pranie, kiedy poczytac ksiazke.
a z rodzicami?... moze i wygodniej, taniej, ale tak bardzo zaleznie... wynies smieci, powies pranie...
teraz
za 10 minut
dzisiaj
nie mozesz sobie sam tego zaplanowac

czuje sie osaczona i przygnebiona polska codziennoscia...moze to pora roku?pogoda tu przygnebia bardziej niz nawet kilka dni deszczowych w Londynie... a moze bardziej nastawienie ludzi?
"ponarzekajmy na co sie da"
to tak rozne i malo sympatyczne w porownaniu do angielskiego"thanks, I'm fine" na kazde "how are you?"
i wieczne kłócenie sie o wszystko
i niezadowolenie z siebie, z zycia, z miejsca w ktorym sie zyje, z pracy ktora sie ma...generalnie z wszystkiego...
...a moze jakas taka samotnosc?
... albo moze swiadomosc ze niedosc przezylam, niedosc widzialam, niedosc dobrze poznalam ludzi, z ktorymi sie tam zetknelam. jakis taki niedosyt...?

chce mi sie tam wrocic. chociaz na chwile, chociaz na kilka dni. tam szybko poczulam sie jak u siebie,tu niby tez u siebie ale nie do konca. obco troche.
pewnie, wiadomo, ze jak sie ma Kogoś, to latwiej i moze mi tez by bylo, ale jakos nie chce miec kogos na sile.tak zwanie "na klin"

jak sie znajdzie, albo On mnie znajdzie to bedzie.jak nie, to nie. samemu pobyc ze soba tez dobrze, siebie posluchac, co tam w duszy gra
zaczynam smakowac ten stan, ucze sie nie rozczulac nad soba, nie narzekac na samotnosc, chociaz czasem doskwiera to, ze nie ma sie przed kim wygadac, tak zwyczajnie.

jeszcze jeden powod dla ktorego mnie tu, w PL, cos gniecie Pan *.a w sumie nie on sam, bo chyba oboje uczymy sie zyc z pewna swiadomoscia
ja, ze On cos do mnie czuje
On, ze ja, niestety dla Niego, uczucia nie odwzajemniam.
tylko wszyscy wokol staraja sie mi unaocznic jaki on jest fajny, a ja to wiem.
no ale co z tego, nie poradze nic na to ze serce nie czuje tego co On by chcial zeby czulo
lubie ale nie kocham
a nie chce pchac sie w uklad, nazwijmy go zwiazkiem
gdzie jedna strona kocha
a druga nie

mam to za soba i nikomu nie zycze takich doswiadczen

lepiej byc samemu, niz unieszczesliwiać kogoś brakiem uczucia i zaangażowania
Miłosci
nie sadzisz?

Kolezanka, ktora byla jakis czas za granica powiedziala mi ze jej 3 miesiace zajelo dochodzenie do siebie, przyzwyczajanie sie, przestawianie na polska codziennosc. mam nadzieje, ze mi pojdzie szybciej, albo przynajmniej nie dluzej niz jej

zauwazylam cos jeszcze
tam caly czas naladowana bylam jakas taka pozytywna energia i z ta energia przyjechalam z powrotem do PL. ale jakos ta energia ze mnie ulatuje, znika.
mam nadzieje ze szybko znajde jakies zrodlo "ladowania" duszy
bo uschne

Gekon

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz