czwartek, 4 października 2012

HK


Znalazłam nieopublikowanego posta.
datowany: 15-07-2011


Jest pięknie! P-I-Ę-K-N-I-E!
Nawet, mimo, że Chińczycy, że nic nie rozumiem (czasem nawet mam problem jak po ang gadaja – jak ich zrozumieć…, ale G. ma to samo :P)
HK jest fantastyczny, taka mieszanka przyszłości z przeszłością, tradycji chińskiej i wpływów kolonialnych.
Dużo neonów, które robią magię wieczorem.
Z pokoju w hotelu mam widok na zatokę i na wyspę Hong Kong, z 18 piętra, więc nawet nie chce mi się zasłaniać okna.


Z HK to podobno jakiś fenomen, bo nie pada teraz. A powinno.
Zapowiadali przynajmniej.
Za dużo słońca nie ma, jest dużo chmur, z których czasem intensywnie popada – z tego powodu dziś nie zdążyłyśmy zwiedzić świątyni Man Mo, ale za to zwiedziłyśmy luksusowe CH ze sklepami Marka Jacobsa, Stelli McCartney, Manolo Blanica, Armianiego itp… :D
Poza tym jest meeeega gorąco, a do tego parno. Trochę jak w saunie. A biura i sklepy wszelkie mocno klimatyzowane, więc każda zmiana miejsca wiąże się z szokiem termicznym – w obie strony.

Zdjęcia robię telefonem, a głupia zapomniałam kabla … pokaz zdjęć będzie jak wrócę.

zaczely mi się jakies rewolucje…:/ nie będę się rozpisywać, powiem tylko ze mało dzisiaj spalam…

jesiennie. pięknie

Rozchorowałam się,
pierwszy raz od dawna (albo w ogóle pierwszy raz) zapisano mi antybiotyk.
Dzisiaj boli mnie klatka piersiowa, a raczej narządy, które okala.
Te, którymi się oddycha.
jedyne co dobre, to że katar trochę odpuszcza, więc łatwiej się oddycha. tyle że boli :)

Jesień.
pięknie za oknem, a ja siedzę pod kocem, z herbatą w dłoni,
czyli tak, jak się powinno siedzieć, gdy za oknem plucha, wiatr dmie i lepiej nosa poza ten koc nie wystawiać.

Nic to.
Właśnie trwa najpiękniejsza jesień w moim życiu.
Ostatnia panieńska.

Dużo nas pracy czeka, dużo zabawy,
ale cieszę się tymi przygotowaniami i wstępuje we mnie nowa energia.
Zupełnie, jak na wiosnę. Tyle że jesienią. :-)